|
Jesień, jesień oszalała
drzewa z li¶ci obskubała,
z wiatrem wci±ż się bawi w berka
i na nas wesoło zerka.
Urwis jesień.
Jesień, jesień prawdziwa
w sadzie owoce zrywa,
w lesie grzyby w kosz wkłada,
smakołyki nie lada.
Mniam, mniam.
Pyszna jesień.
Jesień, jesień niebożę
trzęsie się, bo zimno na dworze
i zakłada okulary,
bo we mgle widzi same opary.
Ach, biedna jesień, biedna jesień.
Ach, biedna jesień, biedna jesień.
Jesień jaka¶ taka markotna
siedzi w k±cie zziębnięta i słotna.
Z zim± wcale nie chce gwarzyć.
Twierdzi, że jej w bieli nie do twarzy.
Jesień jaka¶ taka markotna
siedzi w k±cie zziębnięta i słotna.
Z zim± wcale nie chce gwarzyć.
Twierdzi, że jej w bieli nie do twarzy.
Myk, zmyka jesień.
© by Ata Bartol 2002 |
| 
|